Mediacje Holilider – 3 turkusowe konferencje w 3 miastach Polski
Anna
06 marca, 2018 Artykuł 1 Komentarz

Empatia, empatyczna komunikacja, NVC, PBP, kontakt ze sobą, zabójcy empatii.

To hasła, które często pojawiają się w pewnym kręgu „wtajemniczenia” osób, które pracują nad swoim rozwojem osobistym. Czasem może być tak, że czytając o tych pojęciach nie wiemy co się za nimi kryje.

Aby wejść w ten temat głębiej i dowiedzieć się, co na ten temat mówią trenerzy związani z promowaniem empatycznych postaw, przedstawiamy zapis rozmowy, którą przeprowadziliśmy na ten temat z Martą Kułagą – trenerką, coach i założycielką przedszkola, które w praktyce realizuje ideę empatycznej komunikacji.

 

Czym dla Ciebie jest empatia oraz empatyczna komunikacja, oparta na NVC (Nonviolent Communication)? Jakie były Twoje początki przygody z empatią?

Początki – to było ogromne zaskoczenie, otwarcie oczu, zobaczenie świata w całkiem inny sposób, nagle stało się jasne o co mi chodzi, czego ja chcę, jak mogę to lepiej, jaśniej wyrazić. Teraz, gdy zaczynam odczuwać napięcie w czasie rozmowy, pojawia się dyskomfort, to mogę się zatrzymać, przeformułować rozmowę lub jeśli tego nie potrafię, dać sobie empatię później. Empatyczna komunikacja jest dla mnie drogą, która mogę wybrać – drogą do lepszego zrozumienie siebie i dzięki temu do lepszego kontaktu z moimi bliskimi i innymi ludźmi.

Przed poznaniem NVC miałam takie „myślawice”, ciągłe ponowne przeżywanie sytuacji, jej wariantów, słów wypowiedzianych i tych, które mogłabym wypowiedzieć, takie „mielenie” – to było bezproduktywne, nigdzie nie prowadziło. Teraz, gdy dochodzę do potrzeb, odczuwam dużą ulgę i przypływ kreatywności w szukaniu rozwiązań.

 

Jak, Twoim zdaniem, najlepiej jest zacząć praktykowanie empatii, na co zwrócić uwagę?

Na słuchanie, po pierwsze i przede wszystkim, na obecność, wejście w świat drugiej osoby, “zawieszenie swoich osądów moralnych” i bycie z tym, z czym jest ta osoba. To takie proste i takie trudne – po prostu bycie w pełnej obecności z drugą osoba.

Tym początkiem jest też słuchanie siebie, praktykowanie empatii i łagodności wobec siebie, świadomości swoich zaspokojonych i niezaspokojonych potrzeb.

 

Jesteś trenerem i z pewnością często widzisz, jaki wpływ ma empatyczny rozwój na Twoich słuchaczy. Jak mogłabyś opisać to, co dostrzegasz, co się zmienia z ludziach praktykujących empatię?

Często jestem świadkiem jak doświadczenie empatii zmienia osoby na warsztatach. Jeden z uczestników nazwał to kiedyś „Jakby ktoś zapalił światło” – zmiana wewnętrzna, która zmienia relacje na zewnątrz. Natomiast opłakuję to, że często nie ma kontynuacji, praktyki. NVC nie da się „nauczyć” na weekendowych warsztatach – to stała praktyka i „ćwiczenie” świadomości

 

Czy w takim razie można powiedzieć o społecznym znaczeniu empatii? Jak ta kompetencja może wpłynąć na nasze życie?

To marzenie o społecznej zmianie, gdzie rozwiązania mają na celu zadbanie o potrzeby wszystkich, to „sen żyrafy”. Ta idea realizuje się np. na IIT (Intensive International Training) gdzie czasem ponad 70 osób tworzy empatyczną społeczność.

Dla mnie to przede wszystkim radość i łatwość – współpraca z ludźmi oparta o zaufanie, odpowiedzialność, wzajemne zobowiązania i szacunek oraz otwartości w mówieniu o trudnych sprawach.

To też jest nowy projekt, który współtworzę – budujemy organizację LeaNCe – efektywność i porozumienie bez przemocy. LeaNCe będzie oparta na założeniach „turkusowej organizacji” opisanej przez Frederica Laloux. Organizacja będzie prowadzić żłobek, przedszkole i coworking poprzez stworzenie społeczności, która chce współdziałać w projekcie.

Jest to dla nas wyzwanie, bo mamy mało wzorów jak to robić, a jednocześnie marzenie o świecie, w którym możemy się spełniać dzięki naszej pracy, wkładowi w życie innych.

 

Jednym z częstych momentów wykorzystywania empatycznej komunikacji jest wychowanie dzieci i kontakt z nimi. Co zyskujemy kontaktując się w sposób empatyczny z dziećmi?

Jak na takie pytanie odpowiedzieć krótko? Zyskujemy wszystko – radość z rodzicielstwa i bliskości, wyzwolenie się od ról i powinności, wzbogacający kontakt ze swoim dzieckiem.

To, co może być dla wielu osób nowością, a co opisuje profesor Dan Siegel, to wpływ empatycznego rodzicielstwa na budowę struktur mózgu. W skrócie można to ująć tak: bezpieczny styl przywiązania bazuje na „zintegrowanej komunikacji” – na uznawaniu różnic, wyjątkowości każdej osoby i wspieraniu połączenia, kontaktu i wzajemnej dbałości. Wszystkie „części” naszego mózgu są wtedy zintegrowane – współpracują ze sobą w celu budowania harmonii i dobrostanu naszego dziecka. A czyż nie jest to marzeniem każdego rodzica?

 

Zmieńmy teraz płaszczyznę na bardziej formalną, a mianowicie pracę zawodową. Hasło „empatia w pracy” wywołuje czasem uśmiech niedowierzania, szczególnie kiedy pomyślimy o obowiązkach, które często wykraczają poza standardowe 8h pracy i terminach, którym trzeba sprostać. Jak Ty postrzegasz ten obszar?

Stres jest w pracy codziennością. Definiuję go na własny użytek jako napięcie pomiędzy moimi ludzkimi ograniczeniami i niedoskonałością a pragnieniem pełnego sensu, znaczenia i łatwości wkładu w życie innych. Możemy do tego stresu dołożyć strach przed przełożonym, awanturę z o termin, presję i obciążenie trudnymi relacjami. A możemy też się wspierać i ufać, że każda z osób ma takie same potrzeby i chce w życiu spełnienia i samorealizacji, a praca może stać się jednym z obszarów, gdzie takiego pełnego sensu spełnienia możemy doświadczyć. Mam nadzieję, że jest to możliwe i szukam sposobów, aby to urzeczywistniać.

 

Czy jest coś jeszcze, czym chciałabyś podzielić się z naszymi czytelnikami?

NVC i empatia to nie teoria, której możemy się nauczyć. To wyjście poza paradygmat dobra i zła, aby spotkać się ze zrozumieniem dla potrzeb, które usiłujemy zaspokoić swoimi działaniami. Carl Rogers powiedział „Ciekawy paradoks polega na tym, że dopiero gdy zaakceptuję samego siebie takim, jaki jestem – otwiera się przede mną możliwość zmiany”.