Szakale rozmowy i o tym, co się dzieje gdy się do nich przyłączam

Szakale rozmowy i o tym, co się dzieje gdy się do nich przyłączam

Zepsuł mi się laptop. Po raz trzeci w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy. To moje narzędzie pracy – na nim piszę swoje artykuły, przygotowuję scenariusze szkoleń i materiały. Przy poprzedniej awarii nie miałam go przez miesiąc, po czym okazało się, że mimo naprawy nie działa i musiał wrócić do serwisu na kolejny miesiąc. Teraz przewiduję podobny scenariusz, więc pojawia się frustracja i złość, no bo przecież niedawno był naprawiany, dysk wymieniony, to czemu znów to samo?! Chciałabym łatwości i efektywności, ale jest tam coś jeszcze. Myślę sobie, że naprawa została wykonana najmniejszym kosztem, przez co znów mierzę się z awarią. W dodatku teraz, ktoś gdzieś popełnił błąd i kurier, który miał odebrać ode mnie zepsuty laptop, trafił pod inny adres i tam zostawił etykietę. Gdzie jest “tam” – nie wiadomo. To generuje dla mnie dłuższy czas oczekiwania i dodatkowe telefony do firmy kurierskiej, do serwisu, do ubezpieczyciela, dowiadywanie się co mam zrobić, żeby ten laptop jednak trafił do naprawy. Kolejna porcja wkurzania się.

 

Co wywołuje moją złość? Moje szakale myśli, które krążą dziko po głowie: “Znowu ktoś popełnia błąd, a to ja doświadczam konsekwencji! Ja tracę czas i energię na dodatkowe załatwianie, dzwonienie, ponowne pisanie zgłoszenia. Ja nie będę miała swojego sprzętu do pracy jeszcze dłużej!”. “Kurier pewnie nie mógł znaleźć adresu, więc może zostawił pod podobnym numerem zamiast po prostu zadzwonić!”. Och, ależ mnie to nakręca, czuję wysokie pobudzenie w energii złości. W dodatku bardzo nie lubię takiego załatwiania, dzwonienia po ludziach i dowiadywania się. 

 Co w tym jest ważnego? O co chcą zadbać te moje “rozszczekane szakale”? 

Nasłuchuję. Słyszę tam troskę o mój czas i inne zasoby, słyszę tęsknotę za dbałością i jakością dostarczanych usług. Przypominam sobie też jak zaledwie dzień wcześniej doświadczyłam sytuacji na poczcie, gdzie klientka w dość szorstki i zdecydowany sposób rozmawiała z pracowniczką poczty, ponieważ nie dostała smsowych powiadomień o otrzymanej paczce, mimo że paczka już od kilku dni na nią czekała w placówce. Trudno mi było być świadkiem tej sytuacji, pracownica poczty raczej nie miała wpływu na sprawność działania systemu powiadomień, jednak to na nią wylała się frustracja i irytacja klientki. Myślałam sobie wtedy, że ja jednak byłabym milsza i spokojniejsza w tej rozmowie. Mnie samą zawstydziły i zaskoczyły te myśli, bo mam poczucie, że rzadko robię takie porównania i analizy. Wszechświat dzień później mówi: “Sprawdzam!”. Powiem szczerze, że nie wypadłam zbyt dobrze w tym teście. Mocno podirytowana całą sytuacją rozmawiałam z pracowniczką firmy kurierskiej intensywnym i wyraźnie niezadowolonym tonem. Okazuje się, że nie tak łatwo utrzymać emocje na wodzy gdy na czymś mi zależy i gdy “przydzieliłam” już winę. Może tamta klientka na poczcie również tęskniła za łatwością, jakością i efektywnością, może również miała w swojej głowie cały chór szakali wyjący o tym, co kto powinien i jak tak może być”? 

 

Zauważam oczekiwania, które tworzę na podstawie mojego przywiązania do jakości i dbałości, na podstawie moich kryteriów i standardów. Z wstydem uświadamiam sobie zarządzanie winą, którego dopuściłam się w mojej głowie, mimo, że tak bardzo tego nie lubię i jestem takiemu podejściu przeciwna. Widzę, że przy silnym przywiązaniu do tych oczekiwań frustracja i złość są praktycznie nieuniknione w sytuacji gdy coś idzie gorzej niż się spodziewałam. Jednak gdy wiem co jest dla mnie ważne, a jednocześnie robię przestrzeń na to, co poza moją kontrolą, potrafię z większym spokojem i akceptacją przyjąć, że coś potrwa dłużej lub będzie inaczej niż sobie wyobrażałam. To nie zawsze jest łatwe, ale jest uwalniające i spuszcza dużo napięcia. Teraz z większym spokojem patrzę na tę sytuację, chociaż minęła zaledwie godzina. Nie wiem kto popełnił błąd, ale to już nie jest ważne, bo nie szukam winnego tylko rozwiązania. Mam na czym pracować, dzięki przyjaciółce. Czuję wdzięczność wobec niej, wobec sąsiadki, która pomogła mi rozładować trochę napięcia, wobec męża, który przygotował mi pożyczony laptop do pracy. 

 

Jakie powinności i oczekiwania przewijają się w Twoich szakalich rozmowach? Jak możesz wpuścić tam więcej przestrzeni i spokoju? 

Teks: Gosia Piotrowska
Facebook
LinkedIn
Email
WhatsApp
Telegram